sobota, 14 marca 2015

Studium Polski Podziemnej w Londynie

Wolontariuszki z SPP
- Mój ojciec wydał wyrok na Jagę Juno, żonę znanego wówczas aktora Krzysztofa Junosza-Stępowskiego. Juno była narkomanką i donosiła do gestapo na Polaków, żeby zdobyć pieniądze na narkotyki. Ojciec był bezwzględny - za zdradę musiała umrzeć. Kiedy żołnierze Armii Krajowej przyszli dokonać egzekucji, Junosza-Stępowski zasłonił żonę własną piersią, w efekcie zginęli oboje. Pamiętam, że kiedy tata dowiedział się o tym - płakał jak dziecko. Obwiniał się za śmierć niewinnego człowieka i w dodatku doskonałego aktora - to historia Marii Podhorskiej wolontariuszki Studium Polski Podziemnej
To tylko mała część archiwum
(SPP), której ojciec był w sądzie koleżeńskim Armii Krajowej. 


SPP jest pełne opowieści podobnego kalibru. Wystarczy tylko tam pójść i słuchać - gwarantuje, że to najlepsza lekcja historii Armii Krajowej. Ja spędziłam tam pełne sześć godzin, ale to dlatego, że jakieś niewidzialne macki trzymały mnie i nie chciały puścić. Działacze AK nie układają zdań, tak jak to się czasem robi teraz: nie mówią komendami, nie rzucają faktów od myślników - oni po prostu zabierają słuchaczy do 1944r.

SPP to największe poza granicami Polski archiwum AK i Państwa Podziemnego.
Marzenna Schejbal i ja
Tu znajdują się oryginały: meldunków, teczki personalne cichociemnych, stare plakaty, mapy, gazety. Archiwum AK to często główne źródło informacji dla rodzin, które starają się o odznaczenie swoich krewnych, byłych działaczy AK. Niejednokrotnie zbiory SPP, były argumentami pod wnioskiem o przyznanie Krzyża Armii Krajowej. 

Wolontariusze

Wtorek to najbardziej ruchliwy dzień w SPP. Tego dnia między 10 a 15 pracują tutaj wolontariusze. Starsi zajmują się katalogowaniem akt, młodsi skanują dokumenty. Digitalizacja to ostatnio najważniejszy cel SPP. Główny archiwista Krzysztof Bożejewicz ma jednak jeszcze bardziej ambitne plany. Marzy mu się system komputerowy, dzięki któremu po wpisaniu loginu i hasła, każdy będzie mógł z domowego komputera sprawdzić, co jest się w zasobach SPP. Ale na to potrzeba więcej pieniędzy i wolontariuszy, a chyba domyślacie się, że to nie jest takie proste. 

W SPP poznałam Panią Marzennę Schejbal, 90 latkę z taką energię, że kiedy jej słuchałam było mi wstyd, że czasem nie chce mi się wyjść na spacer w niedzielę. Pani Marzenna była w czasie powstania sanitariuszką i łączniczką. Po kapitulacji trafiła do obozu jenieckiego. W sumie w niewoli spędziła dziewięć miesięcy. Ostatecznie wyemigrowała do Wielkiej Brytanii, gdzie ściągnęła swojego męża, aktora Witolda Schejbala (Jerzy Schejbal to jego bratanek). Od lat Pani Marzenna jest w zarządzie SPP. 

Andrzej Pluskowski
Andrzej Pluskowski urodził się na stole w piwnicy w czasie bombardowania w 1944r. Mimo, że w ubiegłym roku skończył 70 lat, jego kalendarz wprawiłby w zakłopotanie niejednego 30 latka. Mniej więcej więcej 3 dni, wyrusza w kolejną zagraniczną podróż, bo wciąż jest czynnym zawodowo przewodnikiem wycieczek. W wolnych chwilach pisze travel bloga: http://lonelygiraffe.com/ (Oczywiście, że się wymieniliśmy adresami). 

Tata pana Andrzeja był porucznikiem AK i kierownikiem biura ewidencji w getcie. W czasie wojny ukrywał w swoim domu rodziny żydowskie, rekordziści zostali w jego lokum przy ul. Elektoralnej przez 2,5 roku. Pan Andrzej obecnie mieszka w Portugalii, ale odwiedza SPP za każdym razem, gdy jest w Londynie. 

Maria Podhorska
W Studium poznałam też Marię Podhorską, której wspomnienia zaczynają ten post. Pani Podhorska do Londynu przyjechała w latach 60-tych, za namową swojego narzeczonego, a późniejszego męża. Na początku zupełnie nie znała angielskiego. Po kilku miesiącach opanowała język w takim stopniu, że dostała pracę nauczycielki historii w tutejszej szkole. 
Apel do Polaków czytających bloga:
Błagam! Uczcie się od Pani Marii. Nie ma wymówek, że jestem za stara/stary - Pani Maria miała wówczas 33 lata i dała radę. Wy też możecie:-)


Pisząc o SPP, nie sposób pominąć zasług młodych wolontariuszy. Jednym z nich jest Radek Dobreńko, który na co dzień jest inżynierem sieciowym w BBC. Dzięki temu, że ma zmianową pracę, może raz w tygodniu wpaść do Studium. Najczęściej robi to wracając prosto z "nocki". Prawdziwy IronMan, czyż nie?

Tu każdy wolontariusz to niesamowita historia i niesamowita osobowość. SPP to nie tylko uginające się od archiwum regały, ale przede wszystkim ludzie, którzy tworzą to miejsce. Każdy z Was może tak jak ja przyjść, porozmawiać i pomóc. Wizyta w SPP jest jak ciekawa lekcja historii, dlaczego z niej nie skorzystać?
http://studium.org.uk/index.php/pl/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz